środa, 19 października 2016

Bieganie w mieście a czystość powietrza.





O tym , że ruch na świeżym powietrzu to samo zdrowie nie trzeba chyba w dzisiejszych czasach nikogo przekonywać. Nie obiektywnie sądzę, że bieganie jest numerem jeden spośród wszystkich zewnętrznych aktywności a jego prozdrowotne zasługi to temat mnóstwa publikacji. I jak zawsze w teorii wszystko wygląda pięknie. Ubieramy się, robimy rozgrzewkę i z uśmiechem na ustach przemierzamy swoje ulubione biegowe szlaki delektując się świeżym powietrzem i pięknem naszej polskiej przyrody. I faktycznie szczęśliwi ci, którzy mają w najbliższym sąsiedztwie duży obszar leśny o parkach narodowych i krajobrazowych nie wspominając. Niestety większość z nas biegaczy mieszka w dużych miastach a i osoby żyjące w mniejszych miejscowościach wcale niekoniecznie mają pod dostatkiem dostatecznie czyste powietrze. Palenie w przydomowych piecach czego popadnie wydziela wystarczająco dużo smrodu aby zakłócić oddawanie się biegowym treningom. O tym jaki wpływ mają wdychane przez nas podczas biegu nieczystości pisać nie będę bo zwyczajnie się na tym nie znam. Nie jestem ani naukowcem ani też lekarzem i to na ich analizach i badaniach proponuję się opierać. Na zdrowy chłopski rozum wdychanie całego zawieszonego w powietrzu syfu, fajne być nie może. Zwłaszcza, że w trakcie biegu nasze płuca przerabiają nawet dziesięć razy więcej powietrza niż w czasie spoczynku.

To niestety nie mgła :(



Osobiście żyję, pracuję i biegam w Warszawie więc kwestie związane z treningiem w dużym mieście są mi szczególnie bliskie. W pamięci mam wciąż żywe wspomnienie jak na początku mojej przygody z bieganiem wybrałem się na wycieczkę wzdłuż Wisły. Spory wówczas odcinek deptaku na lewym brzegu był zamknięty z powodu budowy Bulwarów. Zmuszony byłem więc pomykać wąskim chodnikiem wzdłuż Wisłostrady. Będąc świeżo po rzuceniu palenia zwykły ruch drogowy nawet mi nie dokuczał, dopóki mijający mnie tir nie strzelił z rury wydechowej na mojej wysokości. Było to niezapomniane doznanie i cenna nauczka na przyszłość. Ta historia chyba najlepiej obrazuje główny miejski problem jeśli chodzi o czystość powietrza - spaliny. Ruch samochodowy w stolicy paraliżuje miasto rano i popołudniu a tabuny powstałych w jego trakcie pyłów jeszcze długo unoszą się w powietrzu. O ile możemy zaplanować trening omijając godziny szczytu to na zapylenie z zakładów przemysłowych i domowych systemów grzewczych, wpływu już nie mamy. Szczerze nie można jednoznacznie określić nawet miejsc gdzie powietrze jest teoretycznie czystsze. Logiczne jest uciekanie ze swoimi biegowymi wojażami do miejsc oddalonych od miejskich arterii czyli do parków, wszelkiej maści lasków i rezerwatów. Ale nawet w tych miejskich oazach naszym wrogiem staje się wiatr, który potrafi nanieść chmurę syfu, która może uprzykrzyć nam ulubiony trening. Chcę w tym miejscu jednak wszystkich uspokoić bo bieganie nawet w umiarkowanie zanieczyszczonym powietrzu jest zdecydowanie bardziej prozdrowotne niż zaleganie na kanapie z paczką chipsów i piwem w ręce. Omijamy zatem główne miejskie arterie jak najczęściej uciekając do parków i lasów a jeśli zainteresowała Was problematyka miejskiego smogu zapraszam do śledzenia aktualnych badań powietrza w Waszej miejscowości na poniższej stronie 😃

http://powietrze.gios.gov.pl/pjp/current

Miejsca mojej ucieczki - Lasek Bielański i ...





... Kępa Potocka.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz