czwartek, 21 kwietnia 2016

Bieganie jest nudne - czyżby?



Po starcie nad Wisłą na trasie dzisiejszego wybiegania znalazła się Kępa Potocka i płynący przez nią kanałek. Nudy takie, że gdybym pewnie nie biegł to dawno bym zasnął :)

Często rozmawiając ze znajomymi na tematy związane ze zdrowym stylem życia, spotykam się z opinią że sport to świetna rzecz będąca błogosławieństwem dla naszego organizmu i zdrowia. Wszyscy zdają sobie sprawę z korzyści płynących z uprawiania ulubionej dyscypliny sportowej. Z bardziej namacalnych plusów należy wymienić lepsze samopoczucie, wygląd i stopniowa poprawa wydolności i wytrzymałości naszego organizmu. Tylu ilu ludzi tyle dyscyplin sportowych, które chętnie uprawiają w mniejszym lub większym stopniu. Wśród sportowych dyskusji, które podejmuję w swoim otoczeniu niepodzielnie króluję temat biegania. Mogę niemal bez końca opowiadać o nowo odkrytych trasach, o ostatnio odbytym treningu, o ciekawych miejscach i ludziach jakich napotkałem na biegowej ścieżce. Aż wreszcie o butach, ciuchach i wszelkiej maści dodatkach od czapeczek po suplementy diety. Każdy z tych tematów jara mnie i mógłbym gadać o nim ze swoim nieszczęsnym rozmówcą aż do kompletnego wymęczenia odbiorcy. Przyjemnością jest wymieniać poglądy z osobą, która jest żywo zaangażowana w prowadzoną rozmowę i coś do niej wnosi ze swojej strony. Często jednak spotykam ludzi, którzy wiedząc, że interesuję się i trenuję bieganie zaczynają ze mną rozmowę kierując ją na sportowe tory, zmierzając oczywiście do tego żebym natychmiast zostawił to całe bieganie bo jeszcze źle na tym wyjdę. Należy dodać, że większość z takowych rozmówców z jakimkolwiek sportem ma obecnie niewiele wspólnego ale z rosnącą nadal dumą opowiadają o swoich dawniejszych wyczynach na boiskach, stadionach i innych sportowych arenach. A taka debata potrafi się naprawdę rozkręcić.

Kilku kilometrowy cross w Lasku Bielańskim. Nudny jak flaki z olejem a i pewnie przed telewizorem z piwem było by o wiele ciekawiej :)
Podstawowe zarzuty wobec samego biegania można sklasyfikować w kilku punktach :

1) Bieganie jest nudne - I tutaj zgadzam się ze swoimi rozmówcami w stu procentach. Bo bieganie może być nudne jeśli kręcimy kołka w około bloku narażając się jednocześnie na kąśliwe spojrzenia sąsiadów i znajomych. Może być nudne gdy kilka razy w tygodniu przemierzamy tą samą trasę, tym samym tempem bo jesteśmy przecież zbyt zajęci żeby zajrzeć do google maps i opracować sobie nową ścieżkę. I wreszcie bieganie może być nudne jeśli uważamy się za zbyt dobrych na to aby czegoś się na jego temat dowiedzieć i nauczyć. Sięgnąć po książkę o tematyce biegowej? Po co skoro już wszystko wiemy - trzeba się przebrać, wyjść z domu i biec. Reasumując w mojej ocenie ludzie twierdzący, że bieganie to nudy nie mają po prostu bladego pojęcia o złożoności i bogactwie środków treningowych jakie oferuje ten sport a całe szczęście łatwiej jest takiemu rozmówcy przytaknąć niż nawracać go na biegową ścieżkę oświecenia.

Ścieżka na wale w Lesie Młocińskim. Tylko ja, las i szumiąca opodal Wisła to chyba przyjemna odmiana od zgiełku i smogu stolicy.

2) Bieganie jest niezdrowe - To chyba mój ulubiony argument, który niestety rozpowszechniają ludzie zaangażowani w różne sporty. I tu znowu odsyłam do literatury. Oczywiście bieganie tak jak każdy inny sport związane jest z różnego rodzaju kontuzjami. Każdy kto chce być jednak w życiu jednostką zdrową i aktywną podejmuje świadomie to ryzyko. Wszędzie pełno jest informacji co robić aby kontuzji unikać, jakie ćwiczenia dodatkowe wykonywać i jakie partie mięśni wzmacniać. Można brać też przykład z ludzi pokroju Pana Jerzego Skarżyńskiego, który w zdrowiu i w szczęściu wybiegał w życiu 160 000 kilometrów unikając groźniejszych kontuzji. Także i ten argument na nie łatwo idzie mi wyeliminować.

Zakole wiślane w Lasku Młocińskim. Piętnaście minut truchtu z przystanku tramwaju 17 na Moście Curie-Skłodowskiej.
3) W Warszawie nie ma gdzie biegać wiec po co wdychać spaliny na ulicach - Tego typu gadanie to już czysta wymówka osób najczęściej leniwych, które brak chęci pracy nad samym sobą argumentują w tego typu głupkowaty sposób. O swoich ulubionych miejscach do biegania w stolicy postaram się napisać cykl osobnych artykułów ale mnogość miejsc zapewnia nam naprawdę setki urozmaiconych tras biegowych, zwłaszcza jak z czasem zasięg naszych nóg się zwiększa. 

Słońce i odpoczynek na praskiej stronie Wisły. Miejska plaża i widok panoramy Starego Miasta są zwieńczeniem dzisiejszego długiego wybiegania. Na liczniku 23 km a w perspektywie jeszcze kilko kilometrowy spacerek do domu :)

Oczywiście to tylko najczęściej spotykane ludzkie argumenty mające uchronić mnie przed zrujnowaniem sobie zdrowia i życia poprzez trenowanie biegania i jest ich o wiele więcej. Ciekawi mnie czy Wam zdarza się spotkać osoby pragnące nawrócić Was na właściwe tory i uchronić przed nudą i niebezpieczeństwami na biegowych szlakach. Jeśli tak zapraszam do komentowania :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz